Jedna za drugą raz szybciej - raz wolniej biegną, łączą się w pary potem rozstają i dalej wyboistym szlakiem swego życia, spływają w dół rosnąc i nabierając tempa przy każdym spotkaniu, zamierając na chwilę - po rozstaniach... Patrz na tę jedną, największą. Samotnie pędzi w dół drogą ciążenia, przeznaczenia... Pac! Trafiła w muchę, która przysiadła na szybie. Tkwią teraz bez ruchu obok siebie, spoglądając ukradkiem jedna na drugą: mokra plama niepotrzebna nikomu i sześcionogie, mokre straszydło - kochanek, któremu spadło na głowę wiadro pełne wody...

27 czerwca 2000