A jeśli dom będę miał, to z dachem z liści bukowych, Me psy będą gości witały szczerym, radosnym uśmiechem. Koty kolana im grzały lub mrucząc spały nad piecem. Wieczorem do chaty tej okien wiewiórki zaglądać będą, niedźwiedzie w gwiazdy wpatrzone zamruczą zimową kolędą... I już tego domu ogniska nie zmienię na niewiadomą, bo w nim znajdę płomień, co błyska prawdą przez świat ten wzgardzoną. Tu się wieczorem położę i nie obudzę nad ranem. Pójdę na łąki Twe, Boże na wieki wieków. Amen.